Podczas doskonale przygotowanej i poprowadzonej debaty Wirtualnej Polski w dn. 7 stycznia 2022 r. pod tytułem „Unia Europejska i świat w 2022 r.”, w której wzięli udział prof. Katarzyna Pisarska, prof. Bogdan Góralczyk, dr Jacek Bartosiak oraz Wojciech Konończuk poruszono kilka fundamentalnych kwestii w stosunkach międzynarodowych z ostatnich kilku miesięcy i lat. Rozmawiano między innymi o rywalizacji amerykańsko-chińskiej na Indopacyfiku, o Polexitcie oraz o zagrożeniu rosyjskim dla państw obszaru postsowieckiego, w szczególności dla Ukrainy.
W spojrzeniu na owe problemy zarysował się spór pomiędzy uczestnikami, w którym prof. Pisarska zaprezentowała poglądy konstruktywistyczne czyli odwołujące się do fundamentów traktatowych funkcjonowania ładu międzynarodowego i zobowiązań poszczególnych jego uczestników wobec wspólnoty i siebie nawzajem a dr. Bartosiakiem, który głosił tzw opinie realistyczne akcentujące grę partykularnych interesów państw.
Sednem owego sporu w odniesieniu do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego jest postawa państw Unii Europejskiej, a w szczególności państwa niemieckiego. Wynika on z zupełnie odmiennego zdefiniowania najbardziej żywotnego interesu Niemiec przez obie strony.
Dr. Bartosiak uważa, że Niemcy są gotowe poświęcić swoje zobowiązania sojusznicze, w szczególności wobec państw Europy środkowo-wschodniej w imię realizacji swoich partykularnych interesów ekonomicznych.
Jednak z punktu widzenia konstruktywistycznego pogląd ten wydaje się w istocie błędny, pomimo dość ambiwalentnej polityki w ostatnich tygodniach nowego rządu niemieckiego wobec kryzysu rosyjsko-ukraińskiego. Centrum najbardziej żywotnych interesów niemieckich leży w kręgu państw sojuszniczych w ramach Unii Europejskiej i NATO. Wzmocnienie pozycji międzynarodowej Niemiec, tak politycznej jak i gospodarczej, może odbyć się tylko w ramach tego kręgu, gospodarczo w ramach UE, a politycznie, przynajmniej jak dotychczas, w ramach NATO.
Jak mówi znany slogan z dziedziny stosunków międzynarodowych „Niemcy są za duże na Europę, ale za małe na świat.” Odwołując się do klasycznej geopolityki mackinderowskiej Niemcy nie są w stanie samodzielnie znacząco wzmocnić swojej pozycji międzynarodowej w Eurazji, rozbudować swoich interesów i wpływów do centrum heartlandu, bo po prostu są zbyt mały krajem. Żadna oś polityczna Berlin – Moskwa – Pekin nie ma racji bytu.
Jedyna droga do pomyślności gospodarczo-politycznej Niemiec wiedzie poprzez wspólnoty euro-atlantyckie. W interesie Niemiec jest coraz ściślejsza integracja Unii Europejskiej i jak największa obecność militarna USA w Europie. Integracja UE dlatego, że jako największa gospodarka i największe demograficznie państwo wspólnoty Niemcy w ramach systemu traktatowego UE są w stanie w najwięszym stopniu wywierać swój wpływ na kurs polityczny wspólnoty, jako całość największego mocarstwa gospodarczego świata.
Natomiast obecność militarna USA pozwala Niemcom i „kierowanej” przez nie wspólnocie europejskiej wypłacać tzw. dywidendę pokojową i bezkosztowo korzystać w parasola militarnego w tym nuklearnego.
Oba te procesy byłyby osłabiane przez politykę nastawioną na realizację wyłącznie swoich niemieckich odosobnionych interesów.
Taka polityka miałaby ewentualnie sens, na przykład w odniesieniu do krajów Europy środkowo-wschodniej i ich interesów gospodarczych i politycznych w obszarze ich sąsiedztwa wschodniego, a także ich obaw dotyczących bezpieczeństwa na tym kierunku, gdyby Niemcy uznały, że te kraje i tak są już stracone pod względem politycznym i militarnym dla wspólnoty euro-atlantyckiej. W szczególności gdyby odpadnięcie krajów Europy środkowo-wschodniej z integracji europejskiej w najbliższychc latach było procesem nieodwracalnym i przesądzonym lub zagrożenia ich bezpieczeństwa ze wschodu nie dałoby się powstrzymać nawet przy współudziale USA. W takiej sytuacji rzeczywiście uzasadniona byłaby jak najszybsza realizacja krótkookresowych zysków politycznych i gospodarczych i wyjście z jak najmniejszymi stratami ze wschodnioeuropejskiej inwestycji.
Wydaje się jednak, że taka ocena sytuacji jest przedwczesna. Problemy integracji europejskiej po zachodniej stronie kontynentu związane główne z kryzysem fiskalnym są tak poważne, że może się okazać się UE rozpada się Niemcom od tzw. krajów starej Unii. Twarde, hegomonistyczne stanowisko Niemiec wobec kryzysu greckiego spotkało się z dużą niechęcią i krytyką szczególnie wśród krajów południa, podobnie jak polityka imigracyjna w latach kryzysu. To powinno tym bardziej skłaniać Niemcy do bardziej koncyliacyjnej polityki wobec krajów Europy środkowo-wschodniej wzmacniającej wschodnią nogę Unii Europejskiej.
Natomiast prymat wojskowy USA jak dotąd nie ulega wątpliwości i Niemcy muszą się mierzyć z bardzo dużą presją krajów sojuszniczych NATO w swojej polityce wobec kryzysu rosyjsko-ukraińskiego w ostatnich tygodniach. Kolejne kraje przyłączają się do akcji wysyłania pomocy wojskowej Ukrainie przeciwko czemu Niemcy zdecydowanie oponowały. Pewne zmiana jest także widoczna w opiniach wewnątrz niemieckiej klasy politycznej w tej kwestii.
Podsumowując, Niemcy są jednym z głównych architektów i beneficjentów ładu konstruktywistycznego, który powstał po II wojnie światowej i był przez wiele dekad gwarantowany przez potęgę militarną i polityczną USA. W ostatnich latach potęga ta wobec wzrostu znaczenia Chin jest częściowo kwestionowana i testowana i politykę niemiecką należy rozumieć w tym właśnie kontekście. Niemcy próbują balansować, jak im się wydaje, słabnące amerykańskie supermocarstwo, i w ten sposób realizować swoje poszczególne interesy gospodarcze. Próbują w tak zmieniającej się sytuacji międzynarodowej nieco poszerzyć swoje znaczenie i wpływy.
Nadal jednak opierają się w swoich fundamentalnych interesach na prymacie USA i są jak najdalsze od zakwestionowania go. Rozumieją, że nie są w stanie ani politycznie ani militarnie oprzeć się bez Amerykanów jakimkolwiek nieprzyjaznym działaniom ze strony wielkich rywali w Eurazji czyli Rosji i Chin. Sposobem na to balansowanie jest właśnie prowadzona obecnie polityka zagraniczna, bardzo konsyliacyjna, tak wobec Rosji jak i Chin.
Komentarze
Prześlij komentarz