Przejdź do głównej zawartości

Polonizacja gospodarki w imię bezpieczeństwa to biedniejsza i mniej rozwinięta Polska

Polonizacja gospodarki – krok wstecz ku mniej efektywnemu państwu

Plan premiera Donalda Tuska dotyczący „polonizacji” gospodarki, zakładający zwiększenie udziału państwa w kluczowych sektorach poprzez własność publiczną, budzi uzasadnione kontrowersje. Choć w deklaracjach chodzi o „bezpieczeństwo energetyczne” i przemysłowe, to w praktyce oznacza to stopniowy odwrót od gospodarki rynkowej w stronę rozbudowanej obecności państwa – a tym samym od sprawdzonych zasad efektywności, innowacyjności i konkurencyjności.

Pod przykrywką patriotyzmu gospodarczego powraca idea, która wielokrotnie zawiodła – centralne planowanie, monopolizacja i nadmierna ingerencja polityczna w procesy rynkowe. Analizując ten pomysł przez pryzmat historii i teorii ekonomii, nasuwają się trzy podstawowe tezy, które podważają sensowność takiego kierunku.

1. Własność państwowa = niższa efektywność
Jednym z najlepiej udokumentowanych wniosków ekonomii porównawczej jest fakt, że własność państwowa jest mniej efektywna niż własność prywatna. W klasycznym artykule "Production, Information Costs, and Economic Organization" (1972), Armen Alchian i Harold Demsetz wykazali, że kluczowym elementem efektywnego działania organizacji gospodarczych są jasno zdefiniowane prawa własności oraz rynkowe mechanizmy motywacyjne. W przedsiębiorstwach państwowych decyzje nie są podejmowane w oparciu o konkurencję i zysk, lecz często pod wpływem politycznych nacisków, lobbingu i krótkoterminowych interesów rządzących.

Znakomitym przykładem tej prawidłowości jest historia nacjonalizacji przemysłu stalowego w Wielkiej Brytanii. W 1949 roku rząd laburzystowski upaństwowił British Steel Corporation, przekonany, że państwowa kontrola nad „strategicznym sektorem” zwiększy efektywność, koordynację produkcji i zapewni bezpieczeństwo dostaw stali. W rzeczywistości doprowadziło to do stagnacji, nieefektywności i ogromnych kosztów utrzymania. Już w 1953 roku konserwatyści przystąpili do częściowej prywatyzacji branży.
Jednak w 1967 roku nastąpiła kolejna fala nacjonalizacji – również motywowana hasłami patriotyzmu gospodarczego i konieczności centralnego planowania. Efekt? British Steel stała się jedną z najmniej wydajnych firm stalowych w Europie, a ogromne straty pokrywane były z budżetu państwa. Do 1975 roku zatrudnienie w firmie wynosiło niemal 270 tysięcy osób, lecz produktywność była dramatycznie niska, a inwestycje opóźnione przez polityczne spory.

Dopiero pełna prywatyzacja British Steel w latach 80. i 90. doprowadziła do restrukturyzacji, wzrostu efektywności i poprawy jakości zarządzania. Historia ta jest podręcznikowym przykładem, jak własność państwowa – nawet w krajach o silnych instytucjach demokratycznych – prowadzi do marnotrawstwa zasobów i zastoju technologicznego.

2. Nowoczesna gospodarka opiera się na usługach, nie na fabrykach
Koncepcja „odzyskiwania kontroli nad przemysłem” zdaje się ignorować fundamentalną transformację, jaka zaszła w gospodarkach rozwiniętych w ostatnich dekadach. Przewaga usług nad produkcją to nie przypadek, lecz efekt naturalnej ewolucji struktur gospodarczych. W krajach takich jak USA, Niemcy czy Wielka Brytania sektor usług generuje ponad 70% PKB, i to tam powstaje większość innowacji oraz nowych miejsc pracy. To usługi generują bogactwo społeczeństw.

Tymczasem plan polonizacji zakłada skupienie się na odzyskiwaniu własności w sektorach „strategicznych”, takich jak energetyka, przemysł czy transport. O ile zapewnienie bezpieczeństwa infrastrukturalnego jest istotne, o tyle przekształcanie gospodarki w kierunku przeszłościowej struktury przemysłowej mija się z realiami XXI wieku.

Joseph Schumpeter, autor koncepcji „twórczej destrukcji”, pisał, że rozwój gospodarczy nie polega na konserwacji istniejących form, ale na ich nieustannej przebudowie. Zamiast odgórnie wspierać przestarzałe modele biznesowe, państwo powinno tworzyć warunki do rozwoju sektora IT, usług finansowych, medycznych, edukacyjnych czy kreatywnych – tam, gdzie Polska może budować wartość dodaną bez potrzeby właścicielskiego interwencjonizmu.

3. Bezpieczeństwo to dywersyfikacja, nie koncentracja
Jednym z głównych argumentów za polonizacją jest rzekoma konieczność zapewnienia „suwerenności gospodarczej”. W praktyce jednak bezpieczeństwo nie polega na przejęciu kontroli nad całością gospodarki przez jedno państwo, lecz na umiejętnej dywersyfikacji – zarówno dostawców, jak i właścicielskiej.

Kryzys energetyczny, wywołany agresją Rosji na Ukrainę, pokazał, że największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa są monopole i uzależnienie od jednego dostawcy. Polska przez lata importowała ogromne ilości gazu z Rosji – i choć robiła to przez państwową firmę PGNiG, nie uchroniło to kraju przed ryzykiem szantażu energetycznego. Dopiero inwestycje w terminal LNG i połączenia z innymi krajami UE realnie zwiększyły bezpieczeństwo energetyczne – nie centralizacja, lecz integracja i elastyczność były kluczowe.

Podobne wnioski płyną z kryzysu pandemicznego. Państwa, które miały zdywersyfikowane źródła zaopatrzenia w sprzęt medyczny i rozwiniętą logistykę (często dzięki udziałowi firm prywatnych), poradziły sobie znacznie lepiej niż te, które postawiły na krajowe monopole. Dywersyfikacja – geograficzna, sektorowa i właścicielska – to klucz do odporności systemowej.

Podsumowanie: Polska nie potrzebuje więcej państwa w gospodarce
Polska gospodarka osiągnęła relatywny sukces po 1989 roku nie dzięki temu, że państwo zarządzało kluczowymi sektorami, lecz dlatego, że się z nich wycofało. Reformy Balcerowicza, prywatyzacja, otwarcie na inwestycje zagraniczne i integracja z rynkiem unijnym stworzyły fundamenty dzisiejszego wzrostu. Powrót do idei gospodarki sterowanej przez państwo byłby nie tylko krokiem wstecz, ale zaprzeczeniem lekcji, jaką daje historia.

Zamiast polonizacji, potrzebujemy modernizacji – silnych instytucji regulacyjnych, sprawnego sądownictwa, sprzyjającego otoczenia prawnego i edukacji kadr, które poradzą sobie w zglobalizowanej gospodarce. Tylko wtedy Polska będzie mogła konkurować nie przez protekcjonizm, lecz przez jakość, innowacyjność i elastyczność.

Polonizacja może brzmieć dumnie, ale w rzeczywistości niesie ze sobą ryzyko stagnacji, marnotrawstwa i politycznej instrumentalizacji gospodarki. Historia i teoria ekonomii mówią jasno – im mniej państwa w gospodarce, tym lepiej dla obywateli.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Granica - aspekty prawne

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej, która ma miejsce od przeszło tygodnia bulwersuje opinię publiczną. Obraźliwe słowa wobec żołnierzy „ochraniających” grupę ludzi koczujących na granicy z jednej strony i oskarżenia o „dywersję” i „zdradę ojczyzny” wobec osób domagających się objęcia ich prawdziwą ochroną prawnomiędzynarodową z drugiej. Dla uspokojenia emocji przybliżmy stan prawny dotyczący tej sytuacji w jakim się znajdujemy. Z jednej strony Powszechna Deklaracja Praw Człowieka (PDPC) w art. 14 stanowi, że każdy człowiek ma prawo do ubiegania się i korzystania z azylu przed prześladowaniem, a art.3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (EKPC), że nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu. Z drugiej strony prawo międzynarodowe pozostawia państwom suwerenną decyzję o określeniu ram i warunków udzielania azylu czyli zezwolenia przez dane państwo na wjazd i pobytu na jego terytorium cudzoziemcowi. Udzielenie azylu określono w przyję...

Kalkulacja cen usług zdrowotnych przez NFZ

Od 1 stycznia 2022 roku w Polsce zacznie obowiązywać pakiet podatkowy Polski Ład. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zapisów jest dotyczący składki zdrowotnej, w praktyce przekształcający ją w podatek zdrowotny płacony liniowo od dochodu, bez możliwości odliczania od podatku PIT. Dla osób rozliczających się według skali podatkowej ma wynosić 9%. Obecnie składka zdrowotna wynosi 9% podstawy wymiaru składki, którą stanowi 75% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw podawanego przez GUS. Z tej kwoty część składki podlegająca odliczeniu od podatku to 7,75% podstawy wymiaru składki. Składa liczona jako procent od dochodu płatnika i brak możliwości odliczenia jej od podatku powinna skokowo zwiększyć wpływy Narodowego Funduszu Zdrowia i co za tym idzie środki przeznaczone na służbę zdrowia w Polsce. Żeby ocenić trafność tego rozwiązania należałoby najpierw się przyjrzeć wydatkom Narodowego Funduszu Zdrowia i sposobowi finansowania służby zdrowia w ogóle...